Szlif i ogłada

Niezbędne do skutecznego wykonywania zawodu tłumacza opanowanie wszystkich niuansów i zawiłości obcego języka wymaga nie tylko talentu, wysiłku i czasu. By sprostać wysokim wymaganiom zleceniodawcy i zmierzyć się z dowolnym dokumentem przyjętym do przetłumaczenia przez biuro tlumaczeń, adept sztuki przekładu musi najpierw nabrać swoistej językowej ogłady, która pozwoli mu myśleć równocześnie w co najmniej dwóch językach.

Mimo że w społeczeństwie przeważa błędna opinia, że język należy szlifować, to droga do pełnej znajomości języka obcego przypomina raczej stanie pośrodku strumienia wody. Jak wykazał szereg poważnych badań naukowych, długotrwałe, świadome narażanie się na kontakt z językiem obcym w zupełności wystarcza do jego pełnego przyswojenia.

Tak jak nie da się wyszlifować wszystkich kamieni w górskiej rzece, tak też nie jest możliwe wyszlifowanie swoich świadomie nabywanych umiejętności językowych. Ilość kamieni jest po prostu zbyt duża, a nurt zbyt wartki. Można wyszlifować co najwyżej kilka wyjętych ze strumienia kamieni. Na zawodowego tłumacza czeka codziennie nowy potok słów, pojęć i znaczeń. Na spotkanie z nimi nie jest w stanie przygotować się zawczasu.

Już po świadomym przeczytaniu z pełnym zrozumieniem lub przetłumaczeniu w mowie lub piśmie jednego miliona słów w obcym języku człowiek staje się native speakerem drugiego języka. Dopiero będąc native speakerem co najmniej dwóch języków można stać się tłumaczem. Aby z kolei stać się dobrym tłumaczem, musi upłynąć naprawdę dużo wody w Wiśle.

O dobrym tłumaczeniu decyduje kontekst. Wie o tym każdy anglista i germanista.